Chociaż projekt pełnej unii bankowej to wciąż melodia przyszłości, to w ostatnich latach również w Polsce widzieliśmy, jak działają unijne regulacje dotyczące banków w kłopotach. Wystarczy przywołać przypadki przymusowych restrukturyzacji (czyli de facto “zwinięcia” z rynku) Idea Banku oraz Getin Noble Banku. W obu przypadkach w ruch poszły przepisy stanowiące implementację unijnej dyrektywy BRRD, dotyczącej “naprawy i restrukturyzacji oraz uporządkowanej likwidacji banków”. Warto wspomnieć, że podobnie jak Grecja kilka lat temu, tak i każde stojące na skraju bankructwa państwo w celu spłacenia swojego zadłużenia może również zacząć wyprzedawać swoje aktywa. Nie jest to opcja optymalna, ale jeśli zabraknie z podatków, inflacja będzie wysoka, a inwestorzy nie będą chcieli pożyczyć, to może być to jedyną możliwością dla chcącego uratować swoje finanse państwa.
Ponadto, Fed i EBC są już u szczytu cyklu podwyżek stóp procentowych, a pozytywne dane inflacyjne stymulują oczekiwania, że w lipcu główne banki centralne skończą swoje cykle. Wszystkie te czynniki o charakterze globalnym i lokalnym umacniają złotego i zwiększają płynność na rynku obligacji. Kurs EUR/PLN wynosi obecnie 4,45 zł, natomiast kurs USD/PLN spadł poniżej psychologicznej bariery 4,00 zł. Widać zatem jak na dłoni, że mimo nominalnie większego Recenzje brokera MaxiTrade aktywnego zadłużenia nie są to już „stare złote” i w znacznym uproszczeniu obecne 1,40 biliona złotych to w przeliczeniu na złote z grudnia 2001 roku jakieś 0,84 bln, czyli 840 miliardów złotych. Uwzględniając inflację na polskim złotym, zadłużenie sektora instytucji rządowych i samorządowych wzrosło zatem o 189%, a nie o 383%, co jest wynikiem o wiele bardziej defensywnym, niż się spodziewałem, zanim podszedłem do analizy tych danych.
Do kogo należą obligacje skarbowe emitowane w walutach obcych?
Co więcej, uważa, że jest coraz mniej chętnych do pożyczania rządowi! Jest to o tyle interesujące, że w czerwcu sprzedaż obligacji oszczędnościowych wyniosła aż 14,07 mld złotych. Co warto zaznaczyć, wartość ta jest ponad 2,5 razy wyższa niż w kwietniu 2020 roku, kiedy to ustanowiono nowy rekord sprzedaży obligacji.
- Długookresowe zobowiązania państwa z tego tytułu wynosiły 5 bln zł.
- Nominalnie zapisany limit w otoczeniu permanentnej (a ostatnio bardzo wysokiej) inflacji musi jednak sprawiać, że realna wartość gwarancji sukcesywnie maleje.
- Pawłowski ironizował też, że te transakcje przeprowadzili “pewnie jacyś poszukiwacze szczęścia z jakiegoś hedge fundu z Ohio czy innego Arkansas”.
- Wszystkie te czynniki o charakterze globalnym i lokalnym umacniają złotego i zwiększają płynność na rynku obligacji.
Trudno doszukiwać się drugiego dna, jakoby zwiększenie poziomu awersji ryzyka inwestorów zdeterminowane było podwyższeniem ryzyka niewypłacalności państwa. Potwierdzeniem niech będzie ocena ratingowa agencji Moody’s, która w październiku ub. Roku, gdy rentowności obligacji 10-letnich osiągnęły prawie 9% wystawiła ocenę wiarygodności kredytowej Polski na poziomie „A2”. Ratingi Fitch i S&P wyniosły „A-„, czyli jeden poziom niżej niż Moody’s. Wszystkie agencje ratingowe oceniły perspektywy wypłacalności Polski jako stabilne. Po drugie, rosyjska inwazja na Ukrainę doprowadziła do mechanizmu risk off w regionie CEE (Europa Środkowo-Wschodnia).
Polska właśnie bankrutuje
Tekst ten napisałem zmotywowany krążącymi w internecie opiniami o rzekomym „wspieraniu rządzących poprzez kupowanie obligacji COI/EDO” oraz możliwej „niewypłacalności państwa”. Prawda jest jednak taka, że zaciągnięte obecnie przez Skarb Państwa zadłużenie, a dokładniej jego odsetki kosztują nasz kraj około 30 mld złotych rocznie, co stanowi niespełna 6% jego wydatków. Od kilku dni po polskim internecie https://www.dowjonesrisk.com/us-treasury-market-key-technicals-tested-again/ krążą doniesienia o tym, jakoby inwestorzy spodziewali się bankructwa Polski lub przynajmniej wzrostu jego ryzyka. Jest to związane z notowaniami tak zwanych CDS-ów, czyli instrumentów finansowych będących – w dużym uproszczeniu – “ubezpieczeniem od niewypłacalności kraju”. Jak jednak wyjaśnił Bartosz Pawłowski, analityk i Chief Investment Officer w mBanku, jest to narracja “nie do końca prawdziwa”.